niedziela, 14 kwietnia 2013

Dziś o okradaniu miasta


Wczoraj był piąteczek, a w piąteczek wszyscy jesteśmy zwycięzcami, tak głoszą blogerzy Make Life Harder. Zdecydowanie jest to prawda, jednak piąteczek ma to do siebie, że przychodzi po nim sobota, a w sobotni poranek niemal wszyscy jesteśmy przegrani. W takich momentach, wisząc między snem a jawą, między imprezą i szarą rzeczywistością należy wykonać jakieś zajęcie mało obciążające umysł, o którym powiedzieć, że pracuje to gruba przesada, a jeśli już to w trybie stand-by.

Do zajęć takich należą oglądanie telewizji, zabawa z kotem lub przeglądanie Facebooka. Jako że telewizji nie mam i mam za to alergię na kocie wszystko, pozostało mi trzecie rozwiązanie. Podczas przeglądania zdjęć oraz statusów osób bardziej i mniej mi znanych  natrafiłem na post znajomego znajomej (to chyba pierwszy raz, kiedy użyłem tego określenia do opisania kogoś, kto faktycznie istnieje), w którym narzekał on na to, że sprawa ładowania kart miejskich w Warszawie stała się głośna i w związku z tym będzie miał problem z ładowaniem swojej karty w ten sposób. Zresztą, sami zobaczcie:

 

Osobom, które nie są z dużych miast lub po prostu nie używają kart miejskich, wytłumaczę ten proceder. By w Warszawie wykupić bilet długookresowy, należy mieć kartę miejską, która jest zbliżeniowa. Jako że na rynku w ostatnich miesiącach pojawiło się mnóstwo smartfonów wyposażonych w moduł NFC, wiele osób postanowiło skorzystać z nich i samodzielnie programować swoje karty miejskie tak, by nie musieć płacić za bilety. Zaprogramować kartę miejską jest naprawdę łatwo, niestety nie podzielę się z Wami informacją na temat, jak to zrobić, gdyż nie chcę rozpowszechniać tego procederu.

Wracając do meritum sprawy, zadziwia mnie głupota Pana powyżej i osób komentujących go, którzy wypowiedzieli się w publicznym statusie. Szczerze mam nadzieję, że niebawem osobami takimi po prostu zajmą się urzędnicy i będą wyłapywać osoby, które okradają (nie bójmy się tego słowa) i w głupi sposób chwalą się tym na Facebooku. Skoro było to możliwe w przypadku osoby, która publicznie znieważyła Papieża, to czemu nie zastosować tego wobec złodziei? Jeśli oprócz tego raz na jakiś czas będzie się sprawdzać skanowane numery skanowanych biletów zbierane przez kontrolerów i na bramkach, a następnie porównywać je z bazą faktycznie sprzedanych przez miasto kart, proceder ten może niebawem całkowicie zniknąć.



Z kolei osobom, które i tak chcą okradać wszystkich mieszkańców Warszawy, mam prośbę. I nie, nie chodzi mi o to, byście przestali to robić. Tę kwestię niech każdy rozwiąże w swoim sumieniu. Jak już to robicie, to najlepiej nie chwalcie się tym, na pewno nie na Facebooku. A jak już to robicie, to kliknijcie przed napisaniem posta w ikonkę ustawień i dostępność posta z „Publiczne” na „Znajomi”. I nie namawiam nikogo po to, bo mi kogoś żal, tylko po to, by nie namawiać innych do kradzieży.

Zmian w widoczności posta możecie zaniechać, jeśli macie mnie w znajomych, bo wtedy i tak na was doniosę. Tak, sypię na koleżków, rozpruwam się na psach, donoszę jak stary pracownik Urzędu Bezpieczeństwa. Nazwijcie to jak chcecie. Mówimy tu o okradaniu miasta i każdego, kto dokłada wspólną cegiełkę do opłacania komunikacji miejskiej, która i tak w 70% jest opłacana przez miasto.

Przepraszam za aż nazbyt luźny ton tej wypowiedzi, ale sami rozumiecie – sobota.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz